W nocy z 26 na 27 grudnia, spotkaliśmy się wraz z młodzieżą wyjeżdżającą do Rzymu na Mszy Świętej w Poznańskiej Katedrze. Eucharystię sprawował ks. biskup Grzegorz Balcerek. Modlił się razem z nami o szczęśliwą drogę i owocne przeżycie Europejskiego Spotkania Młodych. Po wspólnej modlitwie udaliśmy się do autokarów i wyruszyliśmy w dwudziestosześciogodzinną podróż.
Gdy przyjechaliśmy na miejsce, marzyliśmy tylko o tym, by wziąć prysznic. Nie wiedzieliśmy jeszcze, że przed nami droga, która została później nazwana mianem krzyżowej. Razem z naszymi tobołami, przeszliśmy pieszo przez sporą część Rzymu, by stać 40 minut w przeogromnej kolejce po przydział do parafii. Gdy już go w końcu dostaliśmy, musieliśmy przetransportować się na drugi koniec Rzymu: szliśmy pieszo, jechaliśmy zatłoczonym metrem i autobusem, po czym dotarliśmy w końcu na miejsce. I tak jak droga krzyżowa zakończyła się radością ze zmartwychwstania Chrystusa, tak i naszą wędrówkę uwieńczyło zakosztowanie orzeźwiającego prysznicu.
Gdy doprowadziliśmy się do stanu używalności, mogliśmy na dobre wciągnąć się w wir trwającej pielgrzymki zaufania. Zaczęło się zwiedzanie, a wieczorem, udaliśmy się do bazyliki San Giovanni na pierwszą wspólną modlitwę ze śpiewami z Taize.
Następnego dnia rano, mieliśmy wspólną modlitwę w goszczących parafiach, następnie odbyły się spotkania w grupach, na których omawialiśmy propozycje na rok 2013, jak oczyszczać źródła zaufania do Boga. W czasie tego spotkania zostaliśmy wymieszani narodowościowo, więc byliśmy zmuszeni posługiwać się wyłącznie językiem angielskim, co czasami wypadało komicznie.
Obiady jadaliśmy na Circo Massimo. Były to wydarzenia zapadające głęboko w pamięci. Jest to bowiem specyficzne przeżycie, być w środku trzydziestotysięcznego, wygłodniałego tłumu zmierzającego do jednego celu: jedzenia. Sprostaliśmy jednak i temu wyzwaniu, za co zostaliśmy nagrodzeni ciepłą lazanią ze szpinakiem i prowiantem na kolacje. Po napełnieniu naszych żołądków, udaliśmy się na zwiedzanie Rzymu. Wędrowaliśmy po uroczych uliczkach, miasta, modliliśmy się w bazylikach, a pod koniec dnia udaliśmy się do Watykanu do Bazyliki św. Piotra, gdzie miała się odbyć wspólna modlitwa w obecności papieża.
Mimo że przyszliśmy jako jedni z ostatnich, mieliśmy rewelacyjne miejsca, zupełnie przy barierkach obok których przejeżdżał sam Benedykt XVI. Entuzjazm całej zgromadzonej na placu młodzieży na widok papieża jest nie do opisania. Wśród ogólnej wrzawy, radości, oklasków, Ojciec Święty wjechał na plac Piotrowy i rozpoczął modlitwę. Wygłosił także orędzie w różnych językach. Po polsku, przekazał między innymi, że mamy być małymi kagankami dla otaczających nas ludzi, abyśmy nieśli Światło, tam gdzie Go brakuje. Zapowiedział też, że przez naszą wiarę przyczynimy się do wzrostu nadziei na ziemi. Na koniec pobłogosławił nas oraz nasze rodziny i przyjaciół
Następny dzień rozpoczęliśmy poranną mszą św. po której od razu pojechaliśmy do Watykanu, by uczestniczyć w niedzielnym Aniele Pańskim prowadzonym przez Benedykta XVI. Gdy modlitwa dobiegła końca udaliśmy się do Circo Massimo na obiad. Przyszliśmy na samym końcu więc uniknęliśmy czekania w kolejce bez końca. Jeszcze tego samego dnia, załapaliśmy się na zwiedzanie katakumb z przewodnikiem. Odwiedziliśmy miejsce grobowców pierwszych chrześcijan, zgłębiając za razem wiedzę o ich ówczesnym życiu. Po tym wydarzeniu udaliśmy się na modlitwę wieczorną w jednej z bazylik, która zakończyła program tego dnia.
Dzień następny rozpoczęliśmy wyprawą do Watykanu by zwiedzić bazylikę św. Piotra. Dzięki naszemu lekkiemu braku orientacji w terenie, uniknęliśmy stania w kilometrowej kolejce, a do bazyliki weszliśmy niemalże od razu, podczas gdy inni, musieli czekać ok. trzy godziny. W bazylice mogliśmy pomodlić się przy grobie błogosławionego Jana Pawła II i powierzyć mu wszystkie nasze intencje z którymi pielgrzymowaliśmy. Następnie mieliśmy okazję uczestniczyć w Eucharystii sprawowanej między innymi przez ks. Arka (padre Arcadio).
Wieczorem, tego samego dnia, odbyła się zabawa sylwestrowa nazwana Świętem Narodów. Każdy kraj musiał się zaprezentować i pokazać coś związanego z narodową tradycją. My, jako Polacy zaśpiewaliśmy kolędę „Przybieżeli do Betlejem", zaprezentowaliśmy układ „Chrześcijanin tańczy" i zatańczyliśmy „Belgijkę" (nie mam pojęcia jaki to ma związek z Polską, ale to nie jest najważniejsze...). Wszystko zakończyło się o godzinie trzeciej nad ranem.
Następny dzień zapoczątkowała eucharystia o godzinie jedenastej. Następnie miał miejsce obiad, który spożyliśmy na miejscu zakwaterowania, a po którym udaliśmy się do bazyliki św. Pawła, gdzie odbyła się wspólna modlitwa wszystkich Polaków. Animowana była ona przez Braci z Taize. Wspólnie zastanawialiśmy się jak po powrocie do naszych domów kontynuować „pielgrzymkę zaufania" i odnawiać więzi solidarności. Gdy poświęciliśmy temu już odpowiednią ilość godzin, odmówiliśmy wspólnie nieszpory, w czasie których wyznaliśmy credo z okazji roku wiary. Po wyjściu z bazyliki, doznaliśmy szoku, gdyż uświadomiliśmy sobie, że to ostatni wieczór, spędzony z dala od spalin samochodów, zanieczyszczeń ulicznych (w Rzymie nie dało się zauważyć żadnych porozwalanych przy drodze śmieci) i tej całej atmosfery. Z niechęcią myśleliśmy o przyjeździe do Poznania, zwłaszcza, iż musiał on być poprzedzony podróżą w klimatyzowanym autokarze. Starając się odgonić te myśli jak najdalej, udaliśmy się na ostatnie zwiedzanie. Poszliśmy na Schody Hiszpańskie i spacerowaliśmy po niesamowitych uliczkach nasyconych wspaniałym, włoskim klimatem.
Drugi stycznia, dzień wyjazdu. Wstaliśmy wcześnie rano by zdążyć się spakować jeszcze przed mszą, która niby nie była obowiązkowa, ale doszliśmy do wniosku, że jak po drodze będzie wypadek, to lepiej już się jakoś zabezpieczyć i umierać z Jezusem w sercu. Niektórzy w czasie pakowania, dokonali odkrycia nowego życia, które powstało w wyniku sprzyjającej atmosfery ciepłego plecaka i kanapki z Poznania... Pożegnaliśmy się z wszystkimi osobami, które zapewniły nam nocleg i obiecaliśmy pamięć w modlitwie, po czym wyruszyliśmy w drogę powrotną.
Kolejne dwadzieścia sześć godzin w autokarze, nieprzespana noc, i byliśmy z powrotem pod katedrą w Poznaniu.
Kolejne Europejskie Spotkanie Młodych odbędzie się w Strasburgu i mimo że to już nie będą Włochy, mamy wielką nadzieje, że uda nam się tam wyjechać w tym samym składzie.
Sonia